wtorek, 7 maja 2013

4.



             Hermiona weszła pierwsza do domu i postawiła suczkę w kuchni na podłodze. Kulka na początku siedziała lekko przestraszona, ale po chwili wstała i powoli sobie obwąchiwała. W tym czasie Draco zdążył wyłożyć miski i je napełnić, smycz z szelkami trafiły na wieszak w przedpokoju.

- Jaka ona śliczna – stwierdziła Hermiona przytulając się do Malfoya – Dziękuję Ci.

-Ależ nie ma za co – Kulka w tym czasie zaznajomiła się z kuchnią i trafiła do miski, którą w mig opróżniła – Co powiesz na to, żeby kojec Kulki postawić u nas w sypialni? Będzie spała z nami.

- To nie jest taki zły pomysł i tak nie ma nikogo innego w domu, a do nas musi się przyzwyczaić – Hermiona czym prędzej wzięła suczkę na ręce i już szła do sypialni. Biedny Draco nie miał nic do gadania i szedł za Hermioną i Kulką. Piesek znów obwąchał całe pomieszczenie jednak za bardzo poświęciła uwagę jednemu kawałkowi podłogi. Nawet dobrze nie zdążyli mrugnąć, a Kulka przykucnęła i zostawiła im niespodziankę – Draco… hm..myślę, że Kulce trzeba pokazać ogród. Nawet bardzo jej się spodoba – Hermiona machnęła tylko różdżką aby pozbyć się niespodzianki i szli na spacer z Kulką. Ubrali ją w szelki i wyszli do ogrodu. Draco zaczął biegać jak małe dziecko po ogrodzie z psem, a Hermiona spacerowała sobie rozbawiona zachowaniem ukochanego. Zawsze marzyła o psie i na dodatek takim dużym. Jednak nie mogła pozwolić sobie na niego, bo po pierwsze mama miała uczulenie na sierść, jej shih- tzu się nie podoba ani york, a po drugie miała za mały ogród żeby takie wielkie psisko miało się wybiegać. Teraz w końcu ma swoje marzenie. Ba nawet dwa marzenia. Marzyła o takim wielkim psie i ukochanym, z którym może wspólnie się cieszyć psem. Z Ronem nie mogła tego dzielić, ponieważ Ron nie lubił psów. Tyle razy go prosiła o psa, przetoczyli nie jedną kłótnię i wojnę na ten temat jednak zawsze pozostawało po stronie Rona. Ta część życia odeszła już do lamusa. Kiedy tak patrzyła jak się bawią zastanawiała się kto jest głupszy. Draco czy ten pies? W końcu doszła do wniosku, że ich głupota jest na równi.

- No chodźcie już do domu- wykrzyknęła i ruszyła przodem. Jak weszła do domu umyła ręce i zabrała się za szykowanie obiadu. Zwykłe frytki ze schabowym powinno wystarczyć. Kiedy zamoczyła mięso w przyprawie to nasypała psu karmy do miski i zabrała się za rozgrzewanie oleju. Nawet się nie spostrzegła a jakaś kulka uderzyła o jej nogi. Spojrzała w dół, a tu jej ukochany pies.

- O ty mały pstonisiu!  Draco za jakieś pół godziny powinien być obiad.

- Ok, to ja wtedy pójdę umyć ręce.

Młody Malfoy ruszył do góry po schodach i po chwili zniknął za zakrętem. Hermiona zabrała się za dokańczanie obiadu. Danie, które wybrała było wręcz banalne i szybkie w przygotowaniu, więc nawet się nie spostrzegła kiedy wołała Draco na obiad. Kulka dostała swoją porcję karmy do miski. Jedli w milczeniu w końcu kiedy pies je to nie szczeka, bo mu miska ucieka. Nagle posiłek przerwał im dźwięk dzwonka do drzwi.

- Zapraszałaś kogoś? – zapytał Draco.

- Nieee, dziwne. A Ty?

- Ja nikogo nie zapraszałem. Pójdę otworzyć – wstał od stołu i ruszył do korytarza. Kiedy otworzył drzwi szczękę musiał zbierać z podłogi przez 5 minut. A mianowicie za drzwiami stał Wiktor Krum.

- Cześć Draco. Wpuściesz mnie?

- Ta..tak jasne, wejdź – przepuścił Kruma w drzwiach i poprowadził go do jadalni – Co cię do nas sprowadza?

-A jest Hermiona? Tak przyjechałem was odwiedzić. Odświeżam stare kontakty.

-Wiktor! – wykrzyknęła Hermiona – Jak miło cię widzieć – Krum wyciągnął ręce, aby objąć Hermionę, ale ona tylko podała mu rękę na przywitanie. Po czwartej klasie trochę korespondowali jednak ta znajomość nie rozwinęła się w nic poważniejszego. Przynajmniej ze strony Hermiony. Kiedy Krum rozciągnął ręce do Granger, to Draco wstrzymał oddech. Czekał na reakcję ze strony narzeczonej. Na szczęście go nie zawiodła. Jak w ogóle ten szukający od siedmiu boleści śmiał obejmować jego Hermionę?! Tyle lat się nie odzywał, a teraz wielki przyjaciel. A niech spierdala!

- I co się działo u ciebie, Hermiono, jak mnie nie było?

- A byłam z Ronem, ale mnie zdradził. Jednak Draco trwał przy mnie i wspierał. Nie dawno się zaręczyliśmy – Malfoy na te słowa dumnie wypiał pierś i objął Hermionę. Krumowi lekko mina zrzedła widząc ten gest. Hermiona jeszcze dołożyła dając Draconowi buziaka w policzek. – A u ciebie co się działo przez te lata?

- A w sumie nic takiego. Nadal zawodowo gram w quidditch’a w Niezrównanych ze Stonewall. Jak na razie nie miałem takiego szczęścia jak Ty i nie znalazłem drugiej połówki – dopowiedział smętnie.

- Nie załamuj się, na pewno znajdziesz. Och! – Kulka władowała się Hermionie na kolana – a to jest nasz nowy członek rodziny, a właściwie członkini. Wiktorze poznaj Kulkę. – suczka wdzięcznie się „uśmiechnęła” do gościa. Krum z grzeczności pogłaskał pieska i pochwalił urodę, jednak za dobrym aktorem nie był i przemknął cień niezadowolenia po jego twarzy. Rozmowa im mijała przyjemnie i szybko. Draco właściwie za dużo się nie odzywał. Z dwóch powodów, a mianowicie pierwszy: Bułgar głównie zwracał się bezpośrednio do Hermiony, a Malfoy odzywał się tylko jak Hermiona go o coś spytała, a drugi powód: Draco wolał obserwować gościa, nie spodobała mu się jego reakcja na widok Hermiony i ten jego wzrok. Jakby to określić.. maślany. Kiedy w końcu gość podnosił się z kanapy do wyjścia arystokrata odetchnął z ulgą.

- Jak dobrze, że już sobie poszedł – powiedział Draco – Jak myślisz co go podkusiło żeby przyjechać do nas? I skąd znał nasz adres?

- Wiesz, że nawet o tym nie pomyślałam? Może był u Potterów i mu powiedzieli, ale też z drugiej strony jesteśmy ludźmi powszechnie znanymi, a na dodatek tak niespotykaną parą.

- Panno Granger a gdzież się poznała panienki skromność?

- Poszła w las – zaśmiała się – gonisz! – krzyknęła i już uciekała przed narzeczonym.

- O ty! Ja się tak nie bawię! – zdążył odkrzyknąć Malfoy i już gnał za Hermioną. Dogonił ją w ich sypialni, ganiali się na około łóżka jak małe dzieci. Draco w końcu znudziła się ta zabawa i udał, że się zmęczył. Kiedy narzeczona podeszła, aby się przytulić ten pchnął ją na łóżka i przygniótł, żeby mu nie daj Boże uciekła – i co teraz panienka powie?

- Hahaha! I tak się ciebie nie boję!

- Jesteś tego pewna? – Draco już miał w głowie chytry plan.

- Oczywiście, że tak!

- Jeszcze to odszczekasz! – zaczął ją łaskotać, a biedna kobieta wiła się pod nim jak wąż.

-Niee, Dracoooo, proszę przestaaaań! Mam dość!

- A odszczekasz to co powiedziałaś?

- Nigdy!

- To nie przestanę

- Dobrzeee, Dracoo! Boję się ciebie! – skapitulowała Hermiona i szybko go cmoknęła. A właściwie to miało być cmoknięcie, Malfoy jak to Malfoy wykorzystał to i przedłużył pocałunek.



*
**
111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111111

Następnego dnia  Hermiona wstała szybciej i zrobiła lekkie i szybkie śniadanie. Draco po jakiś 15 minutach zeszedł na dół do jadalni. Śniadanie przebiegło im w ciszy. Z ukochaną osobą nie trzeba ciągle rozmawiać przy każdej możliwej okazji. Czasami wystarczy usiąść razem, spleść razem dłonie i pomilczeć. Cisza nie musi być oznaką kłótni. Wystarczy spojrzeć na ukochaną osobę i słowa są zbędne. Hermiona miała dziś w planach wielkie sprzątanie. Pomaga jej to się odprężyć. Wygnała Dracona na spacer z Kulką, a sama się zabrała za sprzątanie. Już po weekendzie muszą znów wrócić do pracy. Znów będzie musiała się użerać z Ronem. Czy on nie może dać jej spokoju? To on ją zdradził, on jej zatruwał życie, nie ona jemu. Jednak Rudemu zawsze myślenie zawsze ciężko przychodziło. Już w Hogwarcie kłócili się o byle co. A gdy sobie przypomni kłótnię o Lavender to wybucha gromkim śmiechem. Jak mogła być zazdrosna o takiego kogoś, w ogóle co Ron w niej widział? Wtedy też jak gówniarz się na nią obraził o to, że całowała się z Krumem. A co jemu do tego było? To co było a nie jest nie pisze się w rejestr. Nawet się nie spostrzegła kiedy miała już posprzątane  No troszkę pomogła sobie czarami, których się nauczyła od pani Weasley. Dom już mogła odhaczyć, teraz ogród. Wyszła do ogrodu przez taras. Przystanęła przy balustradzie, przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Powoli wypuściła powietrze z płuc, otwarła oczy i spojrzała na świat. Po niebie leciał sobie ptak. Ptak w momencie rozłożenia skrzydeł był wolny, wolny od wszystkiego. Od wszystkich trosk, zmartwień. Chciałaby być ptakiem. Rozłożyć skrzydła i polecieć. Daleko. Jak najdalej. Leciał tak po niebie, czuł wiatr w piórach, przy pędzie powietrza można by mieć wrażenie, że te problemy wiatr wywiewa z ciebie.

Hermiona uklęknęła przy krzewie różanym i zaczęła wyrywać chwasty. Chwast – można go przyrównać do problemów. Wyrasta przy roślince i zabiera jej wszystkie minerały potrzebne do życia. Dopiero gdy się go wyrwie, roślina odżywa i minerały są tylko dla niej, a ona pięknie wyrasta.  Tak samo jest z problemami. Pojawiają się i wysysają z ciebie całą energię, która jest potrzebna do funkcjonowania i do brnięcia przez życie z wysoką uniesioną głową. Jednak kiedy znajdzie się choć trochę energii, aby te problemy rozwiązać rozkwitamy na nowo. Jak ta piękna róża, rano kiedy wyjdzie pierwsze słońce. Życie można przyrównać do rzeki, a nas do ryb. Jeśli płyniemy z prądem to jesteśmy jak zdechłe ryby, które się poddają problemom. Jednak kiedy popłyniemy pod prąd, pokazujemy, że nie damy się problemom.
- Hermiono! – nawoływanie Draco wyrwało ją z rozmyślań.
- Jestem w ogordzie! – odkrzyknęła.
- Tu się zapuszkowałaś. Nie mogłem ciebie znaleźć w całym domu.
- A no tu. Zajęłam się ogrodem. Takie odprężenie przed pracą. Chodź do domu, zrobię obiad.
- O jak miło. Zgłodniałem.
- A na co masz ochotę?
-  Hmm, może na karkówkę z serem?
- O dawno nie było. – kiedy weszli do kuchni Hermiona poszła umyć ręce i zmienić ubrania, wróciła do kuchni i machnęła parę razy różdżką. Karkówka pokrojona układała się już w naczyniu żaroodpornym i lekko opruszyło przyprawą. Ser z boku na blacie sam się kroił na plasterki a majonez już czekał koło naczynia. Ziemniaki już się obierały. Hermiona tylko ułożyła ser na karkówce i posmarowała majonezem. Wsadziła na godzinę do piekarnika. Ziemniaki już stały na gazówce. Miona nałożyła mokrej karmie Kulce do miski.
- Kulka! Kulka chodź! – po chwili było słychać stukanie pazurków o kafelki. Zadowolony piesek polizał panią po rękach i zabrał się za swój przydział. Hermiona wstała i poszła usiąść do salonu przed telewizor. Mimo, że Draco był przeciwny, udało się jej namówić go na kupno tego urządzenia. Chyba dwa dni z nim debatowała. W końcu uległ i się przekonał do tego wynalazku. Nagle coś zastukało w okno. Draco przywołany tym odgłosem podeszedł i otworzył okno okazałej sowie. Piękna rdzawo-brązowa sowa wleciała i zrzuciła list Hermionie na kolana. Usiadła sobie na parapecie, a Malfoy dał jej sowich przysmaków i trochę wody.
-Od kogo ten list? – zapytał.
- Od Wiktora.
- Od Kruma? Dopiero co tu był. Pokarz co on tam chce.
Droga Hermiono!
Wiem, że jesteś z Malfoyem zaręczona, ale co powiesz na spotkanie jutro wieczorem?
Powiedzmy w Green Apple? Jutro o 20. Malfoy nie musi o tym wiedzieć.
Czekam na odpowiedź.
Kochający Wiktor.
- I co pójdziesz na spotkanie z Wikusiem? – zapytał z kipną Malfoy.
- Oczywiście, że nie! – uniosła się Hermiona.
- Przecież on tak bardzo ciebie kocha! Idź się spotkaj z pierwszą miłością. Podobno stara miłość nie rdzewieje!
- Chyba oszalałeś! Zaraz mu odpiszę. A ty jak się zastanowisz nad swoim zachowaniem to mnie znajdziesz! – Hermiona wybiegła z salonu i skierowała się do gabinetu. Wzięła jakiś pergamin, pióro i odpisała na list.

Wiktorze!
Nie spotkam się z Tobą, ponieważ jestem z Draconem i go kocham. Nie życzę sobie takich listów. Skoro nie potrafisz zaakceptować koleżeństwa musimy się pożegnać!
Z poważaniem
Hermiona.
Wściekła jak osa zwinęła pergamin i oddała sowie, która zaraz odleciała. Granger nie zwracając już na nic ruszyła do sypialni. Położyła się na łóżku i rozmyślała. Jak Draco mógł tak pomyśleć?! Przecież dziś nie dawała  Krumowi jakiś sygnałów. Sama nie wie czemu on wysłał jej ten list. Nie prosiła się o to, a ten się tak uniósł. Do póki on jej nie przeprosi ona nie będzie się odzywać. Nawet nie wiedziała kiedy jej ten czas tak szybko zleciał, poczuła lekki zapach spalenizny i zerwała się z łóżka.
- O kurde, karkówka! – szybko pobiegła do kuchni i wyciągnęła pieczeń. Na szczęście się aż tak nie spaliła, tylko lekko z wierzchu. Ziemniaki już też były dobre, więc za pomocą magii ułożyła wszystko na talerzach i posłała do jadalni. Jeszcze tylko krótko machnęła różdżką w stronę lodówki a z niej wyleciała jej ulubiona surówka z pora. – Draco! Chodź jeść! – zawołała i sama usiadła do stołu. Po chwili przyszedł jej narzeczony. Obiad zjedli w ciszy, słyszalne było tylko pobrzękiwanie sztućców. Oboje byli obrażeni na siebie. Po skończonym posiłku Hermiona wstała od stołu i machnęłą krótko różdżką a naczynia same poleciały do zlewu. Ona ruszyła za nimi i machnęła po raz drugi aby się zaczęły myć. Draco zaszedł ją od tyłu i lekko pocałował w kark.
- Przepraszam kochanie, że się tak uniosłem. Po prostu jestem zazdrosny. To źle?
- Nie to nie jest źle, ale bez przesady. W ogóle nie pokazałam Wiktorowi, że ma na co liczyć.
- No nie, ale Ciebie też pewnie by rozzłościł taki list gdyby Astoria mi przysłała.
- No może. Dobrze już się nie gniewam. – Hermiona dała narzeczonemu szybkiego buziaka i przytuliła. Konflikt zażegnany. Reszta dnia upłynęła im w spokoju, bez żadnych listów. W końcu zaczęli się szykować do spania w końcu jutro do pracy. Taa wszyscy 

***
No to mamy nowy 4 rozdział. Wiem, że obiecywałam na 19 kwietnia, ale moja wena wyjechała na wakacje. Jednak powróciła! Welcome! Rozdział dodaję dziś, ponieważ dzisiaj obchodzę 18 urodziny! Tzn mam je 8 maja, ale nie wiem czemu notka się dodała z datą 7 maja, skoro ją dodałam po północy. :D. I udało mi się odzyskać to co prędzej miałam napisane.  Wprowadziłam małą kłótnię, po waszych komentarzach, może nie długa, ale na razie się uczę. ;) Ocenę pozostawiam Wam. :) 

8 komentarzy:

  1. Stoo lat, stoo lat... : *
    Gratuluje 18 urodzin! : ))
    Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :3
    Angela. : ))

    OdpowiedzUsuń
  2. super ;3 czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział, ale słodkie strasznie to opowiadanie .. zbyt sielankowo trochę , ale zapewne to się zmieni . Taaak kłótnia dobra :) pozdrawiam i życzę weny
    http://broken-heart-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, czekam na następny. Życzę dużo weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Spam, z góry za niego przepraszam i proszę o nie usuwanie :)
    Chcesz dowiedzieć się co ludzie na prawdę myślą o twoim opowiadaniu? Niektórzy nie zawsze piszą całą prawdę, a ja właśnie to robię. Zaczęłam oceniać cudze blogi, ale nie po to by im ubliżyć tylko po to by wiedzieli co lepiej byłoby poprawić. Chcesz być pierwszą osobą, której twórczość ocenię? Zgłoś się już teraz na http://potterowskie-ocenki.blogspot.com/ A jeśli możesz to zareklamuj mnie, będę bardzo wdzięczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Things contain thermoplastic (Lexan), polyethylene
    as well as polypropylene, which all does need to be cooked
    to the right ambient temperature to always be flexible loads of returning to shape.
    You'll find it sufficient, wrong and moreover salted at once. Painting brush the upper treat applying stood egg vibrant. All of the sweat at a wine beverages could cause my cork to inflate therefore , constructing a cleaner in addition wrapping up all your cures wine bottle off the air space.

    My webpage ... Bravetti Toaster Oven Ep277 (Toasterovenpicks.Com)

    OdpowiedzUsuń
  7. Popełniasz czasem drobne błędy stylistyczne (najczęściej powtórzenia), ale poza tym historia ciekawa. Jestem ciekawa co dalej. :)

    Pozdrawiam, Blumelinda

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty

Archiwum bloga