poniedziałek, 14 stycznia 2013

1.

    Hermiona jak co dzień wstała rano o 6 aby wziąć szybki odświeżający prysznic i przygotować śniadanie swojemu ukochanemu. Jej myśli błądziły luźno, zeszły na temat jej życia. Cały Hogwart, całe 8 lat przyjaźniła się z Harrym i Ronem. Razem pokonali Lorda Voldemorta, potem powrócili na ostatni rok nauki. Harry nareszcie mógł się związać z Ginny, nawet Ronald zaakceptował ich związek. Sam związał się z Hermioną, cała siódmą klasę byli przykładną parą, ich kłótnie się nie zakończyły, jak zawsze. Jednak związek nie przetrwał starcia z dorosłym życiem. W pracy Hermiona nie miała czasu na pogaduszki, Ron jednak tego nie akceptował. Biuro aurorów miało dużo do czynienia z Departamentem Przestrzegania Prawa Czarodziejów więc miał częsty kontakt z Pansy. Tak jedna, dwie, trzy kolacje i wylądowali razem w łóżku. Pewnego pięknego dnia Hermiona ich przyłapała, zakończyła ich związek definitywnie, wyprowadziła się. Ron prosił ją o wybaczenie lecz ona była nieubłagana. Wśród ludzi nie pokazywała jak ją to bardzo boli, gdy była w domu dawała upust emocjom. Draco jednak zauważył to, pokazał jej, że może jemu się wyżalić. Najpierw rozmawiali tylko w godzinach pracy, potem wychodzili razem na lunch, aż w końcu blondyn zaprosił pannę Granger na kolację. Kilka kolacji połączyło ich jako parę. Harry był w szoku lecz pod wpływem Ginny, zaakceptował to. Ron? Ron stał się mało ważny w życiu Hermiony jak i jego opinia.
       Te rozmyślania zajęły jej cały czas pod prysznicem. Ubrała się w grafitową spódnicę przed kolano z rozporkiem, białą koszulę z głębokim dekoltem i również grafitową marynarkę. Na nogi czarne szpilki, a jej przepiękne, brązowe loki opadały swobodnie na plecy. Makijaż jak zawsze delikatny podkreślający jej urodę. 
      - Draco - przysiadła na brzegu łóżka i dotknęła dłonią jego pleców - Draco kochanie wstawaj dochodzi 7 godzina. 
      - Mhmm - usłyszała odpowiedź. 
     - Draco - kolejny raz wypowiedziała jego imię - Draco no - lekki pocałunek w plecy, coraz wyżej, łopatka, coraz wyżej, kark.
      - Mhmm - kolejny pomruk.
     - Draconie Malfoy! W tej chwili wstawaj i bierz prysznic! Moja cierpliwość się skończyła! - zdenerwowana wstała z łóżka i założyła dłonie na biodra. Po chwili ujrzała, że jej ukochany wstaje. Wyglądał jak młody bóg. Wysoki, co najmniej 190cm wzrostu, bokserki opinające się w strategicznym miejscu, tors wyrzeźbiony, nie był napakowany, ale był widoczny, twarz idealna, średniej szerokości usta, równiutki nos, piękne stalowo-błękitne oczy. Cudowne blond włosy opadające na czoło, w nieładzie. 
     - Już wstaję mój złośliwcu - uśmiechnął się delikatnie, co na nią zawsze działało - Przygotujesz mi garnitur? - podszedł do niej i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Hermiona od razu go odwzajemniła. Zawsze ją tak udobruchał. Mężczyzna przesunął dłonie na jej talię i przyciągnął ją bliżej do siebie. Jednak nie dała się zwieść. 
    - O nie mój drogi, ja się tak nie bawię. Musimy iść do pracy, a teraz bierz prysznic, a ja w tym czasie przygotuję ci garnitur i zrobię śniadanie.
    - Dobrze, dobrze - skradł jej jednego całusa i poszedł pod prysznic. Co by zrobił gdyby jednak wtedy nie odważył się jej spytać co się wydarzyło. Od czasu Hogwartu  zmienił się, już nie był tym zimnym draniem, który bawi się każdą dziewczyną napotkaną na swojej drodze. Już nie szydził z ludzi nie czystej krwi. Jego idee się zmieniły. Lecz dopiero przy tej niezwykłej osóbce wyszedł z dna jego duszy ten prawdziwy Draco Malfoy, dlatego teraz traktuje Hermionę jakby była darem z niebios. Zaakceptował jej przyjaciół, powoli ich stosunki stawały się coraz bardziej przyjacielskie. Jedno jednak pozostało bez zmian. Nadal nienawidzi Ronalda Weasleya, za to co jej zrobił. Mimo tego, że jest z jego koleżanką. Tak koleżanką. Draco był z Pansy w Hogwarcie i każdy wie, że latała za nim, ale w końcu wyjaśnili to sobie i zostali koleżeństwem. 
     Draco wyszedł spod prysznica i na widok łóżka uśmiechnął się. A mianowicie leżał na nim idealnie czarny garnitur, biała koszula i czarny krawat. Kochał Hermionę, kochał jej każdy pieg na nosku, kochał jak w uroczy sposób marszczyła nosek gdy coś szło nie po jej myśli, kochał gdy ignorowała Weasleya i podnosiła wysoko głowę, kochał jej obowiązkowość, kochał wszystko w niej. Bez wyjątku. Schodził na dół do kuchni niesiony aromatycznym zapachem kawy, którą zaparzyła Hermiona. No tak, kochał jeszcze jej kawę. Sama Hermiona siedziała przy stole i obejmowała dłońmi kubek. Zawsze tak robiła gdy była zamyślona. Po cichu podszedł do niej i pocałował w policzek. 
       - Witaj kochanie ponownie - wziął łyk aromatycznej kawy - Mmm cudowna jak zawsze. 
       - Co jest cudowne? Ja czy kawa?
       - Oczywiście, że Ty. 
       -  Rusz swoje szanowne 4 litery czas do pracy.
       - Jak zwykle obowiązkowa.
       Wstali razem od stołu. Najpierw Hermiona podeszła do kominka wzięła garść proszku Fiuu i zniknęła w szmaragdowo zielonych płomieniach. Jej ukochany wziął z niej przykład i również zniknął w płomieniach. Gdy wyszedł z kominka Hermiona już na niego czekała, wziął ją za rękę i ruszyli do swojego departamentu. Po drodze mijali wielu urzędników, odkłaniali im się grzecznie i szli dalej. 
     - Dzień dobry Państwu - przywitała ich sekretarka Julie Gordon. Była sumienną i grzeczną pracownicą, pochodzi z USA, ale się przeniosła do Anglii. Ukończyła tamtejszą Akademię Magii i Czarodziejstwa im. Albusa Dumbledore'a, z wyróżnieniem. - Na państwa biurkach są już przygotowane dokumenty do podpisania.
      - Dziękujemy Julie, chyba pomyślimy o podwyżce dla ciebie - odpowiedziała z uśmiechem panna Granger. Ich biuro jak zwykle lśniło czystością, nie ma co ekipa sprzątająca w Ministerstwie Magii była niezastąpiona. 
        - Jak widzę tę górę papierzysk to mi się odechciewa wszystkiego - zawyrokował Draco. 
          - Nie marudź im szybciej się za to zabierzemy to prędzej zakończymy pracę. 
           Dosiedli się do swoich biurek i zabrali się za czytanie, przeglądanie, poprawianie i podpisywania papierów Ministerstwa. Zajęło im to dobre 3 godziny, jednak trochę tego było. W końcu udało im się wynurzyć zza stosu papierzysk. Hermiona podniosła się z fotela wygładziła spódnicę i zawyrokowała:
        - Idę zanieść te papiery do Kingsleya, jak wrócę to idziemy na lunch. - wychodząc z biura posłała Draconowi buziaka.
         Idąc korytarzem do wind musiała przejść koło Biura Aurorów. Kiedy szła z Draco nie przejmowała się tym, lecz gdy szła sama nie chciała spotkać Weasleya. Jak na złość w tym momencie wyszedł z biura. 
       - No, no, no kogo my tu mamy. Nasza cudowna Hermionka. Twój cudowny rycerz cię zostawił? - zadrwił. 
        - Niech cię to nie interesuje. - odwarknęła. 
        - Jak ty śmiesz. Weź spójrz na siebie. Jesteś z naszym wrogiem. Jak ty tak mogłaś zdradzić mnie i Harry'ego?!
        - Ja?! Ja was zdradziłam?! Przypominam tobie, że to ty mnie regularnie zdradzałeś z Parkinson! Na dodatek bym się o tym nie dowiedziała gdybym szybciej nie wróciła z pracy. A jeszcze zapomniałabym! Pansy też była naszym wrogiem, a ty jeszcze śmiesz mi to wypominać?! Draco się mną zajął, pomógł mi dojść do siebie. I nie warz się obrażać mojego chłopaka, bo miła nie będę. 
      - To miała być groźba? Śmieszna jesteś. Spójrz na Harry'ego, jego też zdradziłaś. 
       - Dla twojej wiadomości Harry wie o wszystkim i zaakceptował to razem z twoja siostrą. Więc nie zabieraj mi mojego cennego czasu. Ten który był przeznaczony dla ciebie, skończył się rok temu! - Hermiona zakończyła rozmowę i chciała odejść, ale Ron jej to uniemożliwił chwytając ją za ramię.
       - Ja jeszcze z tobą nie skończyłem!
      - Ale ja skończyłam! - znów chciała odejść, ale on jeszcze bardziej zacisnął dłoń - Aua to boli! 
    - Co tu się dzieje?! Puść ją Weasley! - do zajścia wkroczył Draco. Gdy wyciągnął dłoń w stronę zaciskającej się ręki Rona na ramieniu Hermiony, aby puścił kobietę, ten sam ją zabrał - Weasley jeszcze raz zobaczę, że nękasz Hermionę nogi z tyłka ci powyrywam! 
   - Spadaj Malfoy! Nikt ciebie tu nie zapraszał! - robili coraz większe zamieszanie na korytarzu Ministerstwa, coraz więcej pracowników wychodziło ze swoich biur aby zobaczyć co się dzieje. Draco już miał odpowiedzieć mu pięknym za nadobne, lecz nie zdążył. Na korytarz wkroczył sam Harry Potter aby zobaczyć kto wywołał to zamieszanie. W szoku był widząc, że sprawcą był we własnej osobie jego przyjaciel. 
     - Ron co to ma znaczyć? - zapytał. Jednak Ron nie zwracał na niego uwagi. Ciskał gromy w obrońcę Hermiony. - Hermiono?
     - Szłam tylko zanieść papiery ministrowi i Ronald mnie zaczepił. Zaczęliśmy się kłócić i wtedy wyszedł Draco żeby zobaczyć co się dzieje. Pewnie narobiliśmy zamieszania. Przepraszam Harry. 
   - Dobrze Hermiono. Ron idziesz ze mną. Proszę się rozejść! Koniec zamieszania! - rozgonił tłum Potter.
     - Chodź kochanie, idziemy do ministra. - Draco objął Hermionę ramieniem i ruszyli. Szli w milczeniu, na tyle poznał Grangerównę, że wiedział o tym, że jak będzie chciała o tym porozmawiać to sama się odezwie. Minister nie zajął im wiele czasu. Oddali mu tylko papiery i mieli koniec pracy na dziś. Jednak musieli wrócić do biura aby poinformować o tym Julie, wysłać ją również do domu i zabrać swoje rzeczy. 
    - Julie minister na dziś dał nam wolne. Możesz iść do domu - poinformowała pracownicę Hermiona. Zebrali swoje rzeczy i ruszyli do kominków. Po chwili znaleźli się swoim domu. Panna Granger pierwsze co zrzuciła szpilki. Stopy już zdecydowanie dawały znać o zmęczeniu. Zmęczyła ją ta kłótnia z Weasley'em. Co on sobie wyobrażał? Przecież już nie są razem od pół roku, sam sobie życie ułożył a jeszcze się czepia jej? Prawda kole w oczy. Nie można również ukrywać tego, że Draco był mądrzejszy taka prawda, no i nie można tego pominąć przystojniejszy. To On pomógł jej po rozstaniu z Ronaldem, to On pokazał jej jaka jest piękna, to On znów jej pokazał co to znaczy kochać. 
    Hermiona przebrała się wygodniejsze ubrania i poszła szykować obiad. Dziś postawiła na zapiekankę ziemniaczaną. Wyszukała odpowiednie składniki. Ziemniaki, cebula, czosnek, kiełbasa, ser, śmietana, jajko, olej, masło. 
    - Kochanie co robisz ciekawego na obiad? - znikąd pojawił się obiekt jej westchnień. 
      - Zapiekankę ziemniaczaną, pomożesz mi? 
     - Oczywiście - zabrali się razem za przygotowania. Nie zabrakło wygłupów, wyznań, skradzionych pocałunków. W końcu danie znalazło się w piekarniku. Razem uprzątnęli w miejscu swojej pracy. Hermiona wskoczyła na blat szafki i wesoło wymachiwała nogami. Draco usadowił się między jej nogami i z uśmiechem spoglądał na ukochaną. 
       - Co mi się tak przyglądasz? 
       - Hermiono zapraszam Ciebie dziś na kolację. 
       - A z jakiej to okazji? 
       - A żadnej. Czy zawsze musi być okazja?
      - No nie. O chyba nasz obiad gotowy - wyjęła danie z piekarnika, ułożyła na środku stołu, nakrycia - Można siadać do stołu zapraszam. 
     Obiad minął im w miłej atmosferze. Wesoło gawędzili. Hermiona próbowała wycisnąć z Draco dlaczego i gdzie ją zabiera na kolację. Jednak ten był nieugięty, nie wyjawił jej tego. Za każdym razem mówił niespodzianka. Dziewczyna nawet wtrącała to zdanie w środku rozmowy z nadzieją, że go zaskoczy. Jednak to wszystko na nic.
    - To powiedz mi chociaż jaką formę będzie miała ta kolacja? Bardziej odświętną czy na luzie? W końcu muszę wiedzieć w co się ubrać. 
     - No dobrze to ci mogę powiedzieć. Bardziej odświętna. Załóż jakąś suknię wieczorową. Bądź gotowa na 20. Ja muszę wyjść - skradł jej całusa i się teleportował.
    Teraz dopiero dał Hermionie zagadkę. Ruszyła do swojej garderoby. Przejrzała każdy wieszak. W końcu zdecydowała się na turkusową suknię, w połowę uda z dłuższym tyłem. Dekolt w kształcie serca lekko udrapowana z cekinami pomiędzy biustem. Do tego czarne szpilki i czarne bolerko. Z dobrą myślą poszła do łazienki. Wzięła relaksacyjną kąpiel. Dość długo tam siedziała, kiedy zorientowała się która jest godzina wyskoczyła szybko z wanny, nasmarowała się balsamem, zrobiła delikatny makijaż pasujący kolorem do wybranego stroju. Z łazienki wyszła w samej bieliźnie, ubrała przygotowany wcześniej strój i upięła włosy z jednej strony. Skropiła się jeszcze ulubionymi perfumami Dracona. Gotowa była na pół godziny przed czasem. Zeszła powoli po schodach aby nie zahaczyć obcasem dołem sukni. Jej młody bóg stał u podnóża schodów. Był zachwycony Hermioną. Wiedział, że dobrze trafił i ona jest jego księżniczką. 
        - Witam urodziwą damę. 
        - Jesteś niemożliwy! Nawet nie słyszałam kiedy wszedłeś. 
      - A widzisz. Idziemy? -szarmancko podał jej ramię i wyszli przed dom. Otworzył przed ukochaną drzwi swojego czarnego BMW X6. Wsiadła unosząc rąbek sukni. Szybko obszedł samochód i ruszyli do restauracji. Droga minęła im szybko, z racji tej, że mieszkali na przedmieściach droga zajęła im jakieś 30 min. Draco zajechał pod restaurację o nazwie The Oxo Tower Restaurant. Czym prędzej wysiadł z auta, aby otworzyć drzwi swojej damie. Hermiona z gracją wysiadła i uśmiechnęła się do swojego księcia z czarnego rumaka. w hallu powitał ich kelner.
     - Rezerwacja?
     - Nazwisko Malfoy. 
    - Proszę za mną - kelner poprowadził ich do stolika zaraz przy oknie z pięknym widokiem na miasto. Londyn o tej porze wyglądał pięknie. Samochody gdzieś gnały, ich kierowcy sami wiedzieli gdzie, gdzieniegdzie w mieszkaniach paliło się światła. Każdy był zajęty swoimi sprawami. Każdy gdzieś gnał aby przybliżyć się do obranego celu chociaż o milimetr. 
      - Nazywam się Jack i będę dzisiaj państwa kelnerem, gdy państwo sobie coś wybiorą proszę zawołać - kelner zwracał się do pary lecz patrzył cały czas maślanym wzrokiem w stronę Hermiony. Draco widząc to ciskał gromy w stronę Jacka. Hermiona niczego nie zauważyła będąc zapatrzona w swego ukochanego. 
      - Co kochanie sobie zamawiasz? - rzekł Draco.
      - Może sałatkę z grillowanym indykiem w miodowym sosie?
      - Dobrze to ja może zamówię dla siebie carpaccio z polędwicy wołowej na zielonej sałacie i do tego czerwone wino, wytrawne rocznik hmm 1969? Kelner proszę! 
     - Słucham panią? To znaczy państwa.
     - Poprosimy czerwone wino, wytrawne rocznik 1969, dla pani sałatkę z grillowanym indykiem w miodowym sosie a dla mnie carpaccio z polędwicy wołowej na zielonej sałacie. 
     - Dziękuję za zamówienie - kelner ukłonił się i odszedł. Po chwili przyniósł wino. Draco wziął je i rozlał do kieliszków.
    - Powiesz mi w końcu dlaczego zaprosiłeś mnie na kolację do tak wykwintnej restauracji?
     - Wszystko w swoim czasie kochanie. Podoba Ci się tu?
    - O tak! Jest cudownie. Ta atmosfera, ta muzyka w tle, ten widok. I co najważniejsze Ty siedzący na przeciwko mnie. 
      - Bardzo się cieszę z tego powodu. Jak widać nadal potrafię trafić w twój gust. - kelner przyniósł dania. Przez chwilę było słychać tylko szczęk sztućców uderzających o talerze. - Tak Hermiono masz rację jest powód, dla którego zaprosiłem ciebie tutaj dziś - wziął głęboki oddech. Nim Hermiona się spostrzegła Draco klęczał już przed nią na jednym kolanie. Łzy napłynęły jej do oczu. - Hermiono Jean Granger jesteśmy już razem od roku, wiem, że ty to ta jedyna, przy tobie stałem się lepszy, poczułem i poznałem co to jest miłość. Kocham cię nad życie czy wyjdziesz za mnie?
      Hermiona oniemiała, łzy już płynęły jej po policzkach delikatnie znacząc swój tor. W sali była idealna cisza. Dziewczyna rzuciła się na ukochanego krzycząc: 
    - TAK!! - Draco wziął jej prawą rękę i delikatnie wsunął pierścionek na palec wybranki serca. Wszyscy zebrani zaczęli klaskać a Hermiona rzuciła się na szyję Draconowi i zaczął okręcać się z nią w okół własnej osi. W końcu postawił ją na nogi. Zasiedli z powrotem do przerwanego posiłku. Przyszła pani Malfoy nie mogła oderwać wzroku od pierścionka. Był przepiękny. Srebrny z małymi kryształkami Swarovskiego i pośrodku z jednym większym. Nie za dużym nie za małym. 
     - Podoba ci się?
     - Draco jest cudowny! 
    Świeżo upieczeni narzeczeni dokończyli swój posiłek i ruszyli do samochodu. Droga do domu zajęła im jakby mniej czasu. Może dlatego, że byli podekscytowani wydarzeniami dzisiejszego wieczora a może dlatego, że każdy był pochłonięty własnymi rozmyślaniami? Jedno było pewne z twarzy zakochanych nie znikał szeroki uśmiech, cóż im się dziwić? Kiedy zatrzymali się pod domem, Draco czym prędzej wyskoczył z samochodu i wyjął również z niego Hermionę. Zachłannie odnalazł jej usta i wpił się w nie całując namiętnie. Hermiona nie była mu dłużna. Oddawała pocałunki równie zaciekle. Otworzył drzwi od domu kopniakiem, nie przerywając pieszczot. Tak samo je zamknął. Szedł z całym swoim światem na rękach. Miona zdjęła już mu jakoś marynarkę sama nie wiedziała jak, powoli rozpinała koszulę,zrzuciła swoje szpilki. Nagle poczuła chłód satyny, Draco najwidoczniej położył ją na łóżku. Zdążył już rozpiąć sukienkę i cisnął ją gdzie w kąt, sam już nie był w koszuli, Hermiona nie pozostawała dłużna już powoli ściągała jego spodnie. Już po chwili oboje byli nadzy. Draco na chwilę się zatrzymał, w niemym zachwycie obserwował ciało swojej narzeczonej. Składał delikatne pocałunki na jej czole, potem oczu, nos, oba policzki, usta; tu się zatrzymał na chwilę, broda, szyja, biust; tu również zatrzymał się na chwilę. Jedną pierś drażnił językiem drugą ręką. Długo mu to nie zajęło, schodził coraz niżej, brzuch obsypał drobnymi pocałunkami, potem podbrzusze i dotarł do celu, najbardziej wrażliwej części ciała kobiety. Powoli zataczał językiem koła, trochę possał, podrażnił. Dziewczyna nagle zacisnęła dłonie na pościeli i zaczęła się wić. Draco spełnił swój cel. Teraz zamienili się miejscami. To ona obsypywała narzeczonego pocałunkami. Twarz, sutki, brzuch. Po długiej wędrówce doszła do jego męskości. Na początki pieściła go dłońmi, delikatnie przejeżdżała w tę i z powrotem. Spodobała się jej faktura jego członka, był gładki jak płatek kwiatu. W końcu objęła go ustami i poruszała głową w górę i w dół. Coraz szybciej. Draco zaczął kręcić loki z jej włosów, gdy doszedł do finału podniósł ją za ramiona i teraz to on górował. Delikatnie lecz szybko wszedł w Hermionę i zaczął się poruszać, powoli aby czuć każdy zakamarek ukochanej. Przyszłej pani Malfoy szybko się znudził taki układ i zamienili się pozycjami. Teraz to ona górowała. 
             Tej nocy kochali się wiele razy, długo i namiętnie. Pierwszy raz jako narzeczeni. W końcu nad ranem opadli zmęczeni na poduszki i zasnęli wtuleni w siebie. Nie musieli się przejmować niczym, gdyż podstępnym pan Malfoy wziął im tydzień urlopu. 

***
Witam serdecznie wszystkich czytelników!
Oto pierwsza notka. Mam nadzieję, że się spodobała. Postawiłam sobie wysoką poprzeczkę pisząc tak długą pierwszą notkę. Mam nadzieję, że sprostam zadaniu i następne będą również długie i wyczerpujące. Wstawiam Wam linki do sukienki, pierścionka i BMW gdyż nie jestem zbyt dobra w opisach i chcę abyście zwizualizowali sobie pierścionek i sukienkę. 
Pierścionek:
Sukienka: 
Samochód:

 

3 komentarze:

  1. Rozdział bardzo mi się podobał, czekam na kolejny:)
    P.S. W odpowiedzi na Twój komentarz, informuję, że rozdział 34 pojawił się 14 stycznia:) Pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarąbisty rozdział, czekam na następny.
    Pozdrawiam i weny życzę
    Kath<3

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty

Archiwum bloga