Następnego dnia z rodzicami Dracona zjedli
śniadanie i pojechali do rodziców Hermiony. Państwo Granger ucieszyli się z
takiego obrotu spraw. Oczywiście pani Granger jak to każda matka, spytała się
czy w drodze nie jest już wnuk. Hermiona zażenowana zaprzeczyła wszystkiemu.
Zbyt długo nie zabawili u rodziców Hermiony, bo czas ich gonił. Jak to się mówi
wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Po powrocie panna Granger wysłała sowę
do Ginny z prośbą o spotkanie dzisiejszego popołudnia. Draco w tym czasie miał
pojechać do Blaisa. Przyszli państwo Malfoy mieli zamiar poprosić swoich
przyjaciół o to, aby byli drużbą na ich ślubie.
Nie mieli ustalonej daty ślubu, ale powoli wszystkie formalności
załatwiali. Do księdza też będą musieli się udać. Chcą ślub wziąć w starej
parafii Hermiony. Po suknię będzie szła jak zwykle do Madame Malkin. Wymarzyła
jej się ze zdobionym gorsetem w kształcę serca, a spódnica tiulowa. Jak
księżniczka. Zaproszenia już też mają wybrane. Listę gości trzeba jeszcze
dopracować. Ze ślubem związanych jest sporo formalności.
Po jakiejś godzinie przyszła odpowiedź od Ginny.
Kochana Hermiono!
Czy stało się coś poważnego?
Oczywiście, że się z Tobą spotkam.
O 16 u Floriana Fortescue?
Do zobaczenia, Ginny.
- Draco zawiózłbyś mnie na 16 do Dziurawego Kotła i wtedy
byś pojechał do Blaisa?
- Nie ma sprawy, nawet mi ta godzina pasuje – odpowiedział Draco.
- No to jesteśmy umówieni. A teraz chodź obiad już jest na
stole.
Obiad zjedli w ciszy. W końcu jak pies je to nie szczeka.
Gdyby ktoś kiedyś powiedział Hermionie, że będzie planowała ślub z Draco by
wyśmiała tą osobę. Życie różne ścieżki plecie. Myślała, że to właśnie z Ronem
ślub to jest kwestia czasu. A Weasley
okazał się świnią. No bo jak inaczej nazwać kogoś kto Cię zdradził? Kiedy
poszukiwali horkruksów tak się kłóciła z Ronem, gołym okiem było można zobaczyć
iskry między nimi, jednak ogień się z nich nie przerodził. Ba nawet te iskry
zgasły. Rozpadają się najwspanialsze związki, najdłuższe. A miłość można
znaleźć w najmniej oczekiwanej osobie. Po obiedzie uszykowali się do wyjścia. W
czasie jazdy milczeli. Czasami dobrze jest pomilczeć. Nie trzeba ciągle nawijać
makaronu na uszy. Draco zatrzymał się przy Dziurawym kotle.
- To co kochanie o 17 tutaj będę czekał. Wystarczy ci
godzina na pogaduchy?
- W zupełności – odpowiedziała Hermiona. Dała ukochanemu
buziaka na pożegnanie i już znikała za drzwiami pubu. Przelotnie przywitała się
z Tomem i szła na zaplecze. Wystukała odpowiednie cegły, a przed nią otworzyło
się przejście do jedynej takiej ulicy w Londynie, magicznej - Pokątna. Nie
tętniła życiem już tak jak kiedyś, ale jednak tętniła. Mniej, ale zawsze.
Gdzieniegdzie można było spotkać wyblakłe, naddarte plakaty zbiegłych
śmierciożerców. Ruszyła spokojnie ulicą,
rozglądając się co po ciekawszych wystawach. „Muszę uzupełnić naszą apteczkę i
kupić sobie coś do czytania” – pomyślała. W końcu doszła do lodziarni, Ginny już
tam na nią czekała. Przywitała się z przyjaciółką i usiadła do stolika. Chwilę
później pojawił się kelner.
- Co dla pań?
- Ja poproszę lody śmietankowe z bakaliami i cappuccino –
zdecydowała Hermiona.
- Ja w takim razie lody malinowe i również cappuccino –
zawyrokowała przyszła pani Potter – I co tam ciekawego u ciebie Hermiono? I u
twoich rodziców.
- Rodzice zdrowi, kazali przekazać ci pozdrowienia i mówili
żebyś jadła dużo owoców i warzyw w swoim stanie i dbała o zęby wiesz jak to
oni. Mama zdążyła coś napomknąć żebym wzięła z ciebie przykład i zaszła w
ciążę. A u mnie..hm..zaręczyliśmy się.
- O jezu to wspaniale! – Ginny rzuciła się Hermionie na
szyję, oczywiście w miarę możliwości.
- Dziękuję, ale możesz mnie już puścić. Draco nie byłby
zadowolony, że zamiast czekać na mnie przy ołtarzu, stałby nad trumną –
zaśmiała się Granger – I właśnie po to się dziś spotkałyśmy. Chciałabym ciebie
prosić Ginny żebyś zostałą moją druhną.
- Oczywiście, że tak. Nawet nie wiesz jak się cieszę –
Hermiona bardzo uszczęśliwiła Weasley’ównę.
- Oto pań zamówienie. Dla pani lody bakaliowe i cappuccino,
a dla pani lody malinowe i również cappuccino – kelner odszedł a dziewczyny
dalej pogrążyły się w rozmowie. Wiele miały sobie do opowiedzenia. Dość długo
się nie widziały w końcu trzeba było nadrobić zaległości. Okazało się, że pierwszym dzieckiem Harry’ego
i Ginny będzie syn i nazwą go James. Mały dobrze się rozwija, bez żadnych
powikłań. Hermiona również opowiedziała co się u niej działo i o kłótni z
Ronem. Panna Weasley była zażenowana poziomem imbecylizmu brata. W końcu
Hermiona musiała się zbierać jeśli jeszcze chciała zdążyć do apteki i do Esów i
Floresów przed 17. W aptece zbyt długo nie zabawiła, jednak w księgarni trochę
dłużej. Każdy wie jaka jest Hermiona. Obładowana zakupami wyszła na ulicę do
Dracona. Czekało już na nią czarne BMW.
W tym samym czasie kiedy Hermiona rozmawiała z Ginny, Draco
zajechał pod dom Zabiniego. Wszedł do domu bez bawienia się takie banały jak
pukanie i czekanie aż pan domu otworzy.
- Hej Diable! Wychodź ze swoich ciemnych kątów! – wydarł się
na cały dom. Zanim Blaise zszedł do gościa Draco rozsiadł się na kanapie i
poprosił skrzata o kawę.
- No tak tylko ty Smoku potrafisz wejść do domu bez pukania
i narobić rabanu – zaśmiał się Zabini i podał rękę koledze - co cię do mnie sprowadza?
- A oświadczyłem się Hermionie i ty będziesz moim drużbą.
Stwierdziłem, że lepiej jak ciebie poinformuję.
- Och dziękuję, że aż tak mnie cenisz. Naprawdę, kiedy się
jej oświadczyłeś? W końcu to zrobiłeś. Już w Hogwarcie do siebie pasowaliście,
ale nic nie mówiłem, bo bym tylko zarobił w moją przepiękną głowę.
- Przedwczoraj. Och
no patrzcie swatka się znalazła. Jestem ciekaw kiedy Ty sobie znajdziesz wybrankę
serca – zakpił Malfoy. Jak to oni gadali co chwila dokuczając sobie. Okazało
się, że Blaise miał kilka „koleżanek” jednak żadna miała daleko do jego ideału.
Co się okazywało po kilku tygodniach związku. Jedna nie umiała gotować, druga
nie potrafiła nawet porządnie machnąć różdżką, a o trzeciej wolał nie
wspominać. Draco już po półgodzinie
zbierał się od Diabła. W końcu musiał dojechać. Podczas jazdy jego myśli
błądziły sobie swobodnie. Chyba za swobodnie, bo wpadł na pewien pomysł, a
nawet dwa. Jednak do ich realizacji była
mu potrzebna Hermiona.
Zajechał pod
umówione miejsce i czekał na ukochaną. Palcami wystukiwał sobie tylko
znaną melodię. Po kilku minutach zjawiła
się Miona. Tylnymi drzwiami włożyła zakupy do samochodu, wsiadła na swoje
miejsce i przywitała się z Malfoyem.
- I jak tam kochanie? Pogadałeś jak zwykle o głupotach z
Blasisem?
- Jakich głupotach? – zaśmiał się – my zawsze rozmawiamy na
poważne tematy.
- Jaaasne, pewnie jak zwykle o kobietach. Zgadłam?
- Znasz nas na wylot. A Zabini jak to Zabini nadal kobiety
nie znalazł. A na pewno nie znajdzie takiej cudownej jak moja – uśmiechnął się
ciepło do swojej wybranki – wiesz wpadłem na pewien pomysł.
- Taak, a jaki? – zainteresowała się Hermiona.
- Co powiesz na psa? Zawsze chciałem mieć psa, ale ojciec ma
alergię na sierść, a zawsze mi się marzył duży pies, a nie miniaturka typu
york.
- To nie jest takie głupie. Ale jakiej rasy? Może labrador?
- Niee, przereklamowane. Colie?
-Nie, za długą sierść mają i pysk mi się nie podoba.
- To może sznaucer? Ale olbrzymi.
- Nie, wiesz zawsze mi się podobała pewna rasa, ale ja miałam
za mały ogród…
- Wiem! Dog niemiecki! – wykrzyknął Draco.
- Skąd wiedziałeś? Ale ja chcę błękitnego.
- Też zawsze mi się podobały. Dobrze, może być błękitny –
bez protestów zgodził się pan Malfoy. Wymyślanie rasy psa tak ich pochłonęła,
że dojechali do domu. Draco jak na dżentelmena przystało zabrał zakupy do domu.
Zjedli tylko kolację, myli się i położyli spać. W końcu jutro czeka ich ciężki
dzień. Będzie trzeba poszukać hodowlę i pojechać po psa.
***
Następnego dnia o 8
byli już na nogach. Szybka ranna toaleta, przelotne śniadanie i w drogę! Draco
znał pewną hodowlę, jakieś 10 km za Londynem, a że mieszkali na przedmieściach,
jazda trochę im zajęła w końcu musieli przejechać przez całe miasto.
- Może najpierw zajedziemy po drodze do jakiegoś
zoologicznego, co? Lepiej nie zostawiać tego szczeniaka samego w samochodzie.
Biedy pewnie będzie przestraszony nowym otoczeniem – stwierdziła Hermiona.
- Taak, myślę, że to dobry pomysł – Draco zmienił pas ruchu
i już zajeżdżali pod sklep.
- Dzień dobry w czym mogę państwu służyć? – zapytał ekspedient.
- Chcieliśmy zakupić akcesoria dla szczenięcia – odezwała się
Hermiona.
- A jakiej rasy?
- Dog niemiecki.
- Hm, lepsze dla takiego psa będą szelki, pies szybciej się
uczy chodzić na smyczy, nie ciągnie. I
nie musi w nich ciągle chodzić – zawyrokował ekspedient.
- Dobrze, ale niech będą czerwone – pracownik sklepu poszedł
po szelki.
- Dlaczego chcesz żeby były czerwone? – spytał ukochanej
Malfoy.
- Żeby nikt go nie zauroczył. Taki przesąd.
- Życzą sobie państwo rozciąganą smycz czy zwykła? A miski plastikowe czy aluminiowe
na stelażu?
- Rozciąganą i aluminiowe miski – odpowiedziała bez
zastanowienia Miona. Po chwili pracownik szedł już z naręczem rzeczy. Wszystko skasował i spakował do reklamówek.
- Dodałem również karmę dla szczeniąt. Jest to specjalna
karma, która jest miększa i ma więcej składników odżywczych sprzyjających
rozwojowi szczenięcia – Draco za wszystko zapłacił, pożegnali się i już dalej
jechali po wymarzonego psa.
- A weźmiemy suczkę czy psa?
- Ja bym wolała suczkę, bo pies obsika wszystkie rośliny i
zmarnieją. I suczka jest wierniejsza i czystsza. A jak ją nazwiemy?
- Z imieniem może się
wstrzymajmy aż ją wybierzemy. Patrz to tutaj – zajechali na podjazd. Draco
dobrze nie zdążył zgasić samochodu, a Hermiona już przekraczała furtkę –
zaczekaj na mnie!
- No już, już czekam – po chwili razem doszli do drzwi domu
i zapukali – Dzień dobry, my w sprawie pieska.
- A witam serdecznie. Jakiego państwo sobie życzą?
- Suczkę błękitną – czym prędzej Hermiona odpowiedziała.
- To może chodźmy do tyłu wybiorą sobie państwo. A życzyliby
sobie państwo z rodowodem czy bez?
- Z rodowodem – tym razem odpowiedział Draco – ale ze zwykłymi
uszami nie skopiowanymi – Draco nawet nie zdążył mrugnąć a na około Hermiony
było już pełno szczeniąt. Jednak jej uwagę przykuło jedno szczenię. Było na
końcu, bo nie mogło się dopchać przez rodzeństwo. Hermiona zaraz suczkę porwała
na ręce, a ta ucieszona zaczęła lizać ją po twarzy.
- Tą chcę!
- Dobrze, to może chodźmy spisać umowę – zaproponowała właścicielka.
Zajęło im to jakieś 10 min, pierwszym właścicielem była Hermiona, a drugim
Draco. Suczka dostała książeczkę i certyfikat o rodowodzie – Dziękuję państwu
za wybór naszej hodowli i zapraszam ponownie.
- My również dziękujemy – pożegnali się i już po chwili gnali
do domu.
- To jak ją nazwiemy? – zapytała Hermiona.
- Hm, może Nuka?
- Niee, źle mi się kojarzy. Bitsi?
- Nie, pasuje do małego psa.
- A może Kulka? Tak ładnie zwinęła się w kuleczkę u ciebie
na kolanach.
- A rzeczywiście pasuje do niej – rzeczona suczka spała
sobie słodko w drodze do nowego domu.
***
No to w końcu mamy
nowy rozdział.
No i muszę Was
przeprosić, że tak długo, ale moja kochana szkoła zawaliła mnie nauką. Mam
nadzieję, że się odwdzięczyłam notką, która zajmuje 5 stron w Wordzie.
Jeśli chodzi o treść
to dog niemiecki dlatego, że mi samej marzy się ta rasa. A imię Kulka, bo moja
ukochana suczka miała tak na imię i to na jej cześć.
Na początku miałam
pomysł żeby to był pies i miał mieć na imię Lord, ale jednak padło na suczkę.
Super rozdział. Fajny pomysł z pieskiem :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny.
Pozdrawiam Jagoda :)
Fajnie napisany. Podobało mi się jak Draco wszedł do domu Blaisa. Ciekawie sią zapowiada. Czekam na kolejny rozdział,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Świetny rozdział :D A co do imienia psa Kulka to bardzo się ucieszyłąm bo mój piesek też się tak nazywa. Ciekawie się to wszystko zapowiada :D Czekam aż akcja się rozkręci. Pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńNo ja miałam jamniczkę musiałam ją uśpić, bo miała raka. Bardzo ją kochałam. I chociaż tak cześć mogłam jej oddać. :). I nie dziękuję za wenę. :*
OdpowiedzUsuńHej, piszę z Christelowej Graficiarni. Zamawiałaś szablon, ale nie wstawiłaś linku do mnie. Wobec tego czy zamówienie jest aktualne? Proszę o szybką odpowiedź, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTwój szablon został wykonany!
OdpowiedzUsuńchristelowa-graficiarnia
KIedy nastęna notka bardzo dawno nie było :C~Avdaa
OdpowiedzUsuńPamiętasz opowiadanie Chocolate z bloga draco-hermiona-forever? Wróciłam pod nowym nickiem i mam zamiar je reaktywować (draco-hermiona-forever). Jeśli nie wiesz, kim jestem, to zapraszam Cię do zapoznania się z moją twórczością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
heart-pain.blogspot.com -> nowy adres
Wspaniale! Droga Rzepko brawa Ci się należą.Spodobało mi się i zapisuje się do stałych czytelników.Nie przepadam za Draco, ale myślę,że jakoś go strawię.Nieźle wymyśliłaś ksywkę dla Hermiony.Skrót od imienia. Nigdy nie wpadłabym na coś podobnego.Wspaniale! Mam nadzieję, że Harry i Ron będą pojawiać się często.Dużo teraz tych opowiadań o Draco i Hermionię. To moje drugie opowiadanie z nimi w roli głównej więc nie narzekam.Akcja dzieję się w dobrym tempie,dlatego łatwo jest mi wszystko zrozumieć. Tylko dlaczego ten rozdział taki króciutki?
OdpowiedzUsuńMoże przeczytasz za komentarz?
http://okruszek-nieba.blogspot.com/
Szkoła mnie zawala. :(. Wybrałam weterynarie teraz nauki w bród, tym bardziej w drugiej klasie. Kolejny rozdział jest w etapie produkcji. Powinien się pojawić na dniach, najpóźniej w sobotę. :). Bardzo mi miło, że będziesz odwiedzać i czytać. Oczywiście, że wejdę na każdy blog który ktoś mi poda w komentarzu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Rzepka.
Świetny blog. Pomysł na opowiadanieteż. Bardzo się cieszę, że w życiu Hermiony i Draco się układa. Na pewna będę czytać. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zapraszam granica-przeznaczenia.blogspot.com
Opowiadanie czyta mi się bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńNa początku miałam pewne wątpliwości, lecz potem wybrnęłaś z tego bardzo dobrze :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
Byłabym wdzięczna gdybyś powiadomiła mnie tutaj;
http://hermionariddle-story.blogspot.com/
Super rozdział i blog. :)
OdpowiedzUsuńpiszesz świetnie masz talent :) jak dla mnie jednak jest to bardziej romansidło normalnej niż o magicznej. Nie zmienia to jednak faktu ze wpadnę poczytać raz na jakiś czas :)
OdpowiedzUsuń